5 maj 2016

O szubińskiej drukarni Józefa Kapsy, w której Willi Kricks drukował „The Oflag 64 Item”


W czasie II wojny światowej amerykańscy jeńcy wojenni, więźniowie oficerskiego obozu jenieckiego Oflag 64 w okresie od listopada 1943 r. do stycznia 1945 r. wydawali gazetę obozową o tytule „The Oflag 64 Item”. Łącznie ukazało się 15 numerów wydawanych praktycznie comiesięcznie. Nie było, co prawda, numeru styczniowego w 1944 r., ale w grudniu 1943 r. ukazały się 2 numery – jeden na początku miesiąca oraz drugi tuż przed Bożym Narodzeniem. Gazetka miała zazwyczaj 4 strony, ale 3-krotnie numer miał 6 stron – w kwietniu i w październiku 1944 r. oraz w styczniu 1945 r., zaś raz miała 8 stron – w czerwcu 1944 r. Był to numer rocznicowy dla podkreślenia, a właściwie uczczenia [sic!], pierwszej rocznicy niewoli w Oflagu 64. Nakład rósł od 250 egzemplarzy dla pierwszego numeru do ponad 1400 dla ostatniego wydania – każdy jeniec otrzymywał swój egzemplarz, od początku do końca.

Wydrukowane zielonym tuszem wydanie świąteczne „The Oflag 64 Item” z grudnia 1943 roku (źródło: Susanna Bolten Connaughton).

***

Była to pierwsza polska drukarnia założona w Szubinie tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W 1920 roku Józef Kapsa (ur. 1892) zakupił posesję przy ulicy Paderewskiego 7 i zamieszkał tam ze swoją rodziną, zaś budynki gospodarcze znajdujące się w podwórzu przekształcił w drukarnię i introligatornię.

Od 1850 roku w mieście funkcjonowała niemiecka drukarnia i introligatornia, w której za czasów pruskich wydawano takie tytuły jak: „Kreisblatt des Szubiner Kreises” (Dziennik Urzędowy Powiatu Szubińskiego), „Schubiner Kresiblatt” czy „Schubiner Zeitung”. Po 1918 roku ostatni niemiecki właściciel tej drukarni, Fritz Lach, nadal prowadził swój zakład i drukował ukazujący się w języku polskim i niemieckim „Orędownik na powiat szubiński – Kreisblatt für den Kreis Schubin”.

 
Nagłówki „Schubiner Kresiblatt” oraz „Schubiner Zeitung” (źródło: Muzeum Ziemi Szubińskiej).

Drukarnia Józefa Kapsy, wkrótce zaopatrzona w najlepsze dostępne na rynku maszyny drukarskie, bogato wyposażoną zecernię oraz introligatornię, stała się bardzo dobrze prosperującym interesem świadczącym usługi dla instytucji i dla mieszkańców. Jak podają „Dzieje Szubina” prasa cieszyła się stosunkowo dużą poczytnością wśród szubinian i odgrywała ważną rolę w kształtowaniu kultury. Od 1925 roku aż do wybuchu wojny, druk tej szubińskiej gazety ukazującej się w dwudziestoleciu międzywojennym pod tytułami: „Orędownik Urzędowy Powiatu Szubińskiego”, „Orędownik Powiatowy Powiatu Szubińskiego” oraz „Orędownik Powiatu Szubińskiego” został powierzony właśnie jego drukarni. Drukowany w drukarni Kapsa „Orędownik Powiatu Szubińskiego”,  będący organem urzędowych władz miejskich i powiatowych, wychodził dwa razy w tygodniu i zawierał różne zarządzenia, komunikaty oraz wiadomości z życia lokalnych organizacji i stowarzyszeń.

 Nagłówki „Orędownika”: (niżej) drukowany przez Lacha z 1922 r. oraz (wyżej) drukowany przez Kapsę (źródło: Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa).

Rachunek za ogłoszenie (źródło: Muzeum Ziemi Szubińskiej).

Kilka dni po wybuchu II wojny światowej do Szubina wkroczyły wojska niemieckie – we wtorek 5 września na szubińskim rynku miejscowi Niemcy powitali ok. 20 żołnierzy, którzy przyjechali na dwóch samochodach i kilku motocyklach. Nowe hitlerowskie władze miasta od pierwszych dni swojego urzędowania rozpoczęły planową akcję eksterminacyjną ludności polskiej. Nastąpiły aresztowania Polaków, wkrótce również rozpoczęły się publiczne i masowe egzekucje okolicznej ludności. W chwilą utworzenia okręgu Rzeszy Poznań (Reichsgau Posen), Wielkopolska, a wraz z nią Szubin i powiat szubiński, zostały wcielone do terytorium Trzeciej Rzeszy.

Niemieccy żołnierze na szubińskim rynku, jesień 1939 r. (źródło: Muzeum Ziemi Szubińskiej).

W pierwszych tygodniach okupacji, Józef Kapsa, jak wielu innych właścicieli domów i interesów w Szubinie, został pozbawiony swojej drukarni. Wywłaszczenie przez nazistów następowało wg zasady „In fünf minuten raus”. Funkcjonariusze żandarmerii nakazywali opuszczenie pomieszczeń całym rodzinom w czasie kilku minut do godziny. Każda rodzina mogła zabrać ze sobą nie więcej niż 50 kg bagażu, głównie żywności oraz osobistej odzieży, a wszelkie kosztowności były konfiskowane. Wyeksmitowanych szubiniaków zgromadzono w Domu Polskim przy ulicy Szkolnej, w którym okupant niemiecki utworzył obóz przejściowy dla wysiedleńców (tymczasowy obóz zbiorczy, grudzień 1939 r.). Rodzina Kapsów została rozdzielona. Syn Adam z matką i resztą rodziny zdołali uciec do rodzinnego Wągrowca, gdzie Adam Kapsa pracowała jako listonosz, zaś nestor rodu, Józef, został jak wiele innych szubińskich rodzin wysiedlony do Generalnej Guberni. Praktycznie całe 5 lat wojny spędził w Mińsku Mazowieckim imając się różnych prac fizycznych, jak np. zamiatanie ulic.

W okresie niemieckiej okupacji drukarnia Kapsy przez pewien czas nie miała zarządcy. Na wieść o tym do Szubina powrócił rodowity mieszkaniec powiatu szubińskiego, którego przodkowie pochodzili z Prus Wschodnich. Jego dziadek, Franz Nicolaus Krix, urodził się w Grudziądzu (Graudenz), zaś jego ojciec, Paul Kriks urodził się w Bydgoszczy (Bromberg). Paul Kriks, wraz żoną Marią Magdaleną z domu Sułkowską mieli trzynaścioro dzieci. Najmłodszemu, urodzonemu w 1907 roku w Rynarzewie (Netzwalde), nadano imię Willi Richard. Paul Kriks był z zawodu kominiarzem i gdy otrzymał stanowisko mistrza w szubińskim okręgu kolejowym, przeprowadził się do Szubina i kupił dom przy Raatzstraße (obecnie ul. Winnica) – był w tym czasie osobą dobrze znaną w regionie.

Willi Kricks uczęszczał do szkoły w Szubinie, a po jej ukończeniu – jak opisał jego syn Rainer – uczył się rzemiosła zecerskiego w drukarni Fritza Lacha przy ul. Bydgoskiej (Bromberger Straße). Wg niemieckiego planu Szubina, wg źródła z 1935 r., ale prawdopodobnie odzwierciedlającego stan z okresu Zaboru Pruskiego, przy ulicy Bydgoskiej w miejscu oznaczonym kolorem zielonym mieściła się drukarnia Kapsy, zaś drukarnia Lacha znajdowała się w miejscu oznaczonym na czerwono.

Plan Szubina (źródło: Der Kreis Schubin, 1990).

Rodzina Kricksów opuściła Szubin w 1927 roku z powodów politycznych i osiedliła się w Haale/Saale. W tym samym czasie najprawdopodobniej działalność zakończyła też niemiecka drukarnia Lacha, który również opuścił Szubin. W 1935 roku w Halle/Salle Willi założył rodzinę i otrzymał posadę dyrektora technicznego w gazecie „Die Mitteldeutsche Nationalzeitung”. W roku 1940 chcąc być bliżej swojej małej ojczyzny z powodzeniem ubiegał się o posadę w Poznaniu. Stamtąd wielokrotnie odwiedzał Szubin. Kiedy dowiedział się, że drukarnia, której polski właściciel został wywłaszczony, potrzebuje zarządcy powierniczego, postanowił się ubiegać o tę posadę i w związku wrócił do Szubina. Z biegiem czasu nadarzyła się okazja do zakupienia drukarni od ówczesnych władz niemieckich. W drukarni pod zarządem Kricksa było zatrudnionych  kilku polskich pracowników, w tym zecer, introligator, uczeń, pomoc żeńska i pan Józef Kluczkowski, który pracował jako brygadzista [oraz zecer] i który – jak przypuszcza syn Williego – podobnie jak jego ojciec terminował u Fritza Lacha. W drukarni pomagała roznosząc ulotki także córka Pana Kluczkowskiego. W tym czasie drukowano tam miesięcznik „Altburgunder Heimatbote”, kierowany do niemieckich żołnierzy.

Nagłówek „Altburgunder Heimatbote”, październik 1944 (źródło: Rainer Kricks).

Fotografia kościoła Ewangelickiego w Rynarzewie, 1900/01 z artykułu na pierwszej stronie „Altburgunder Heimatbote” (źródło: Rainer Kricks).


W 1943 roku Willi Kricks został wcielony do Wehrmachtu, zaś prowadzeniem drukarni zajęła się żona Anni. Jak podkreślił w tym miejscu Reiner Kricks, jego ojciec nigdy nie był członkiem NSDAP, choć –  co naturalne – był zagorzałym niemieckim patriotą.

Reiner Kricks w drzwiach drukarni oraz Willi Kricks z dziećmi Rainerem i Brigitte w ogrodzie na posesji, w której znajdowała się drukarnia, 1943 (źródło: prywatne archiwum Rainera Kricksa).

Willi był strażnikiem w Oflagu 64 i gdy amerykanie dowiedzieli się, że prowadzi w mieście drukarnię, pojawił się pomysł drukowania w nim obozowej gazety. „Zważywszy na okoliczności trudno sobie wyobrazić, dlaczego Niemcy wyrazili zgodę na takie przedsięwzięcie, tym bardziej, że „The Oflag 64 Item” był drukowany w przejętej od Polaków drukarni, której właścicielem został jeden ze strażników obozu, Willi Kricks” – wspomina po latach redaktor naczelny gazetki, Frank Diggs – „Drukarnię obsługiwała żona strażnika. Wyposażona była w stary linotyp, a pracownicy drukarni okazali się być wielce pomocni, zwłaszcza w zakresie korekty składanych tekstów”. W swojej książce „Americans Behind the Barbed Wire” Diggs napisał: “[Gazeta] była drukowana przez Williego Kricksa, tego samego niemieckiego strażnika, który w pobliskim Szubinie prowadził drukarnię i pomagał Donowi Lussandenowi stworzyć obozową introligatornię. Przy pomocy czterech polskich pracowników, Willi wykonywał na prawdę dobrą robotę – wszystkie nasze literówki były skrupulatnie poprawiane.  Każdego miesiąca pod eskortą uzbrojonych strażników udawałem się do jego drukarni w mieście, zwykle w towarzystwie Larry’ego Phelana albo Seymoura Boltena, nowojorczyka, który biegle mówił po niemiecku”.

Rainer Kricks wspomina: „Ponieważ dla zorganizowania druku gazety konieczne były inwestycje, ojciec mój został przeniesiony do personelu ochrony [obozu], w celu zorganizowania zakupu zestawu nowych czcionek i innego profesjonalnego wyposażenia. W trakcie tworzenia gazety doświadczeni zawodowo amerykańscy jeńcy pracowali u nas jako zecerzy. Przy tym nawiązały się dobre kontakty międzyludzkie. Mój ojciec był niemieckim patriotą, dla którego oczywistym obowiązkiem było zaangażowanie po stronie swojej ojczyzny, co nie oznaczało jednak niewłaściwego odnoszenia się do ludzi czy złego ich traktowania. Jego zachowanie w stosunku do polskich współpracowników, jak również więźniów [obozu] cechowało się odpowiedzialnością, rozsądkiem i gotowością wzajemnej pomocy w ciężkich czasach wojny”. Potwierdziła to w rozmowie córka Józefa Kluczkowskiego: „Kricks zawsze bardzo dobrze traktował pracujących dla niego Polaków, mój ojciec powtarzał to wielokrotnie”.

„Amerykanie zostawili mojemu ojcu swoje adresy – wspomina dalej Rainer Kricks – pod którymi po zakończeniu wojny mógł się zgłosić, gdyby ewentualnie potrzebna była mu jakakolwiek pomoc. Pamiętam Carla Hansena [1st Lt.  Carl V. Hansen ] – profesora germanistyki oraz Cartera [2nd Lt Amon G. Carter Jr.] – właściciela jednej z większych gazet w Fort Worth w Texasie. Oboje [po wojnie] wysyłali nam paczki do sowieckiej strefy okupacyjnej (DDR) i utrzymywaliśmy korespondencję”.

Jesienią 1944 r. Kricks rozpoczął rozbudowę prawego skrzydła stodoły znajdującego się za budynkiem drukarni. W celu rozszerzenia wyposażenia drukarni zakupił też prasę Johannisberger Schnellpresse, dla której – jak wspomina Rainer – oczywiście brakowało już walców drukarskich, które odlewano w Lipsku.
W zecerni brakowało też niektórych czcionek do druku amerykańskiej gazety, dlatego za zgodą władz zakupił ich więcej w odlewni czcionek Bauera we Frankfurcie nad Menem, między innymi znany na całym świecie krój ‘Bodoni-Antiqua’.
21 stycznia 1945 roku amerykańskich jeńców ewakuowano w kierunku Rzeszy. Również tego dnia Willi Kricks wraz z rodziną, podobnie jak znakomita większość Niemców, opuścił Szubin furmanką.

Po powrocie do Szubina w 1945 roku Józef Kapsa zastał swoją drukarnię w zaskakująco dobrym stanie i szybko wrócił do pracy. Jako właściciel prowadził ją do 1949 roku, kiedy to na mocy ustawy nacjonalizacyjnej większość przedsiębiorstw prywatnych w Polsce została przejęta na rzecz Skarbu Państwa. W ten sposób po raz drugi stracił założoną przez siebie drukarnię wraz z wyposażeniem. Był fachowcem w swoim zawodzie, w związku z czym pozwolono mu dalej w niej pracować wraz z synem Adamem. Zachował też dom, w którym ponownie zamieszkała rodzina Kapsów, choć komunistyczne władze i tak nie pozwalały im w pełni nim zarządzać – co rusz albo to przydzielano im sublokatorów, albo wydzielano powierzchnie na inne cele, jak na przykład mieszkanie dla nauczyciela pobliskiej szkoły czy sklep.

Marek Kapsa, wnuk Józefa, wspomina, że dorastał w otoczeniu maszyn drukarskich i nawet dziś, choć drukarnia już dawno nie istnieje, byłby w stanie z pamięci odtworzyć ustawienie wszystkich maszyn. Wspomina również, że jego dziadek Józef i ojciec Adam byli często szykanowani przez komunistyczne władze – wielokrotnie byli na przykład zwalniani z pracy. Marek również zdobył fach drukarza, ale pracował już w innej drukarni.

W 1968 roku Józef Kapsa przeszedł na emeryturę i wkrótce zmarł (w 1970 roku). Drukarnia, którą założył w Szubinie, wraz z całym przedwojennym jej wyposażeniem pracowała jeszcze do początku lat 70-tych XX w. W 1974 roku została zlikwidowana, a maszyny wywieziono do innej drukarni w Żninie.

Józef Kapsa (prywatne archiwum Marka Kapsy).

Willi Kricks po wojnie wydzierżawił drukarnię Beetzendorf/Altmark w strefie wschodniej [DDR]. W czerwcu 1950 roku jednak uciekł przed komunistami do Niemiec Zachodnich. Przez obozy dla uchodźców w Uelzen, Freiburg/Breisgau i Osthofen trafił do Westhofen pod Wormacją, która stała się jego nowym domem. Willie Kricks wraz z żoną Anni w latach 70-tych XX w. wrócili do Szubina z wizytą. Odwiedzili wówczas dom Państwa Kluczkowskich oraz drukarnię Józefa Kapsy. Kricks zmarł 16 marca 1988 roku w Westhofen. Jego syn Rainer w 1951 roku rozpoczął naukę w zawodzie zecera. Po zdanym egzaminie mistrzowskim i kilku latach praktyki w innym zakładzie przejął drukarnię swojego ojca w Westhofen i prowadził ją do czasu, gdy została ona przejęta przez jego syna Volkera, dyplomowanego inżyniera techniki drukarskiej. 

Początki wolnej postkomunistycznej Polski stworzyły dla rodziny Kapsów szanse na odzyskanie utraconego majątku w ramach reprywatyzacji, ale Adam Kapsa zmarł nagle w 1992 roku. Pomimo wielu podejmowanych prób regulacji prawnych tej kwestii, Polska pozostaje jedynym Państwem w bloku Państw postsocjalistycznych, w której nie przeprowadzono reprywatyzacji. Rodzina Kapsów odzyskała co prawda dom rodzinny, ale nakładu finansowe na wyposażenie i urządzenie drukarni nie zostały nigdy zrekompensowane. Od czterech pokoleń rodzina Kapsów mieszka w tym samym miejscu i jedynie numer domu uległ zmianie. Obecnie w budynkach byłej drukarni Józefa Kapsy, znajduje się siedziba wytwórni płytowej i profesjonalne studio nagrań Electric Eye Records prowadzone przez prawnuków Józefa, Kubę i Bartka Kapsów, braci Kapsa znanych z takich zespołów jak Something Like Elvis, Contemporary Noise Quintet, Kuba Kapsa Ensemble czy Tropy.

Budynki byłej drukarni Józefa Kapsy, 2016.

***

W poszukiwaniu maszyn drukarskich z szubińskiej drukarni Józefa Kapsy udałem się do Żnina, gdzie po jej likwidacji zostały one wywiezione. Przyjąłem za wysoce prawdopodobne, że któraś z nich może znajdować się na ekspozycji poświęconej historii drukarstwa w Muzeum Ziemi Pałuckiej. Nikt nie potrafił co prawda potwierdzić czy którakolwiek ze znajdujących się tam maszyn mogła pochodzić z drukarni Kapsy, ale na ekspozycji znajdują się na przykład eksponaty pochodzące z Państwowego Młodzieżowego Zakładu Wychowawczego w Szubinie – gdzie w jeden z budynków zbudowany siłami jeńców wojennych, który również służył im jako barak, był po wojnie użytkowany do 1994 roku jako drukarnia. Przeglądając dokładne zdjęcia maszyn zgromadzonych w Muzeum Ziemi Pałuckiej, Rainer Kricks stwierdził, że z tego co pamięta, to przedstawiona na ostatnim ze zdjęć maszyna: „Victoria na pewno była na wyposażeniu drukarni jego ojca albo Józefa Kapsy w Szubinie”.









Podziękowania:

Pragnę wyrazić serdecznie podziękowania za poświęcony czas, życzliwą rozmowę oraz użyczone materiały Panom: Markowi Kapsie, wnukowi Józefa Kapsy oraz Rainerowi Kricksowi, synowi Willi'ego Kricksa. Dziękuję także Muzeum Ziemi Pałuckiej za możliwość wykonania zdjęć na wystawie poświęconej historii drukarstwa oraz Muzeum Ziemi Szubińskiej za możliwość wzbogacenia tekstu zdjęciami ze zbiorów Muzeum.

Źródła:
  • "Dzieje Szubina", praca zbiorowa pod redakcją Mariana Biskupa, Wyd. Warszawa-Poznań, 1974.
  • "Spacer z historią w tle", Kamila Czechowska, Urząd Miejski w Szubinie, Szubin, 2015.
  • "Der Kreis Schubin", praca zbiorowa, Heimatkreis Schubin - Altburgund e.V., Bergen, 1990.
  • "Oflag 64 The Fiftienth Anniversary Book", praca zbiorowa, Evanston Publishing, inc. Evanston Illinois, 1993.
  • "Americans Behind the Barbed Wire. World War II: Inside a German Prison Camp", Frank J. Diggs, Vandamere Press, 2000.

© Mariusz Winiecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz