14 paź 2017
9 paź 2017
Komentarz Wilbura Sharpe' a, jeńca numer 1573, odczytany podczas wydarzenia ‘Żywa historia Oflagu 64’
Pozdrowienia od byłego jeńca Wilbura Sharpe'a (więźnia numer 1573). Dziękuję wszystkim zgromadzonym dzisiaj dla upamiętnienia bardzo ważnego okresu w życiu tych z nas więzionych podczas II Wojny Światowej w Oflagu 64. Wspaniale jest dowiedzieć się, że jesteście zainteresowani utrwaleniem tej historii w swojej społeczności. Wraz z żoną będziemy z Wami duchem, ponieważ w wieku 95 lat tak dalekie podróżowanie nie jest zbyt roztropne. Jestem wdzięczny mojej córce, zięciowi oraz wnuczce, za ich uczestnictwo wydarzeniach związanych z rekonstrukcją.
Prawie 6 lat temu otrzymałem listę 65 pytań dotyczących okresu mojej niewoli w Oflagu 64 od młodego człowieka o nazwisku Mariusz Winiecki. Zdziwiło mnie jego zainteresowanie, ale z pomocą rodziny odpowiadałem na pytania i trwa to po dziś dzień. Później dowiedziałem się, że Mariusz wysłał podobnych pytań do wielu jeszcze żyjących jeńców oraz ich rodzin i jestem przekonany, że w ten sposób rozpoczęły się jego obszerne badania i oddanie dzieleniu się historią Oflagu 64 nie tylko ze społecznością Szubina, ale i z całym światem. W imieniu wszystkich żyjący byłych jeńców oraz tych, którzy już odeszli, chciałbym powiedzieć, że jesteśmy dozgonnie wdzięczni jemu (i jego rodzinie) za dołączenie do naszej rodziny Oflagu 64 jako nasz orędownik. Chciałbym wyrazić także szacunek dla jego wysiłków w badaniu historii obozu oraz organizacji rekonstrukcji wydarzeń, które miały miejsce na tym terenie ponad 70 lat temu.
Niektóre wspomnienia z Oflag64 są negatywne, ale są też i bardzo pozytywne. W szczególności moje i moich przyjaciół, Johna Scully oraz Earla Hoffmana, dotyczące ogromnej życzliwości, której doświadczyliśmy ze strony Polaków, zarówno w Szubinie, jak i gdy 21 stycznia 1945 r. zmuszono nas do marszu z obozu w kierunku Luckenwalde czy Hammelburga. Udzielali nam oni schronienia w swoich domach i stodołach podczas tych lodowatych nocy. Czasem spaliśmy blisko zwierząt by móc się ogrzać.
Dziewiątego dnia marszu nasza trójka nie stawiła się na apel i ukryliśmy się w stogu skoszonego siana zgromadzonego w stodole. Przerażeni Niemcy w obawie przed zbliżającymi się Rosjanami nie szukali nas zbyt dokładnie. Przyjaźni Polacy odnalazłszy naszą kryjówkę, nakarmili nas i udzielili nam schronienia do czasu przybycia wojsk marszałka Żukowa. Zapewne dzisiaj już bym nie żył, gdyby nie ich ochrona i życzliwość.
Cieszcie się dzisiejszym dniem i niech Bóg błogosławi każdemu z was!
Wilbur Sharpe z córką Cynthią przed Pomnikiem II Wojny Światowej w Waszyngtonie, czerwiec 2017.
Prawie 6 lat temu otrzymałem listę 65 pytań dotyczących okresu mojej niewoli w Oflagu 64 od młodego człowieka o nazwisku Mariusz Winiecki. Zdziwiło mnie jego zainteresowanie, ale z pomocą rodziny odpowiadałem na pytania i trwa to po dziś dzień. Później dowiedziałem się, że Mariusz wysłał podobnych pytań do wielu jeszcze żyjących jeńców oraz ich rodzin i jestem przekonany, że w ten sposób rozpoczęły się jego obszerne badania i oddanie dzieleniu się historią Oflagu 64 nie tylko ze społecznością Szubina, ale i z całym światem. W imieniu wszystkich żyjący byłych jeńców oraz tych, którzy już odeszli, chciałbym powiedzieć, że jesteśmy dozgonnie wdzięczni jemu (i jego rodzinie) za dołączenie do naszej rodziny Oflagu 64 jako nasz orędownik. Chciałbym wyrazić także szacunek dla jego wysiłków w badaniu historii obozu oraz organizacji rekonstrukcji wydarzeń, które miały miejsce na tym terenie ponad 70 lat temu.
Niektóre wspomnienia z Oflag64 są negatywne, ale są też i bardzo pozytywne. W szczególności moje i moich przyjaciół, Johna Scully oraz Earla Hoffmana, dotyczące ogromnej życzliwości, której doświadczyliśmy ze strony Polaków, zarówno w Szubinie, jak i gdy 21 stycznia 1945 r. zmuszono nas do marszu z obozu w kierunku Luckenwalde czy Hammelburga. Udzielali nam oni schronienia w swoich domach i stodołach podczas tych lodowatych nocy. Czasem spaliśmy blisko zwierząt by móc się ogrzać.
Dziewiątego dnia marszu nasza trójka nie stawiła się na apel i ukryliśmy się w stogu skoszonego siana zgromadzonego w stodole. Przerażeni Niemcy w obawie przed zbliżającymi się Rosjanami nie szukali nas zbyt dokładnie. Przyjaźni Polacy odnalazłszy naszą kryjówkę, nakarmili nas i udzielili nam schronienia do czasu przybycia wojsk marszałka Żukowa. Zapewne dzisiaj już bym nie żył, gdyby nie ich ochrona i życzliwość.
Cieszcie się dzisiejszym dniem i niech Bóg błogosławi każdemu z was!
6 paź 2017
The Former Kriegy Wilbur Sharpe (Prisoner #1573) remarks which were shared during Oflag 64 Living History event
Greetings from Former Kriegy Wilbur Sharpe (Prisoner #1573). Thank you to all those assembled today to commemorate a very significant time in the lives of those of us held at Oflag 64 during WW II. It is thrilling to learn that you are interested in keeping history alive within your community. My wife and I will be with you in spirit but at the age of 95, traveling such a distance is not wise. I am grateful to my daughter, son-in law and granddaughter for their participation in the Reenactment events.
Former Kriegy Wilbur Sharpe (Prisoner #1573) together with his daughter Cynthia. National World War II Memorial in Washington, D.C. USA, June 2017.
Almost 6 years ago, I received a list of 65 questions regarding my incarceration at Oflag 64 from a young man by the name of Mariusz Winiecki. I was puzzled as to why he would be interested but with the help of my family, I answered the questions which continue to this day. Since then, I have learned that Mariusz sent questions to many living Kriegies/and their families and I believe this must have been the beginning of his exhaustive research and dedication to sharing the Oflag 64 story to not only this community of Szbin but to the world! I know I speak for all Kriegies living and those who have passed that we are eternally grateful to Mariusz (and his family) for joining our Oflag 64 family as our advocate. We honor him for his efforts in researching and organizing the reenactment of highlights which transpired on these grounds over 70 years ago.
Some memories of Oflag64 experiences are negative but then there are some very positive; especially mine and my friends, John Scully and Earl Hoffman as we had a warm association with the Polish people both in Szubin and during our forced march from the camp on January 21, 1945 destinations beingLuckenwalde and/orHammelburg. We were comfortably housed by the Poles in homes and barns during the frigid nights; sometimes sleeping close to the animals for warmth.
On the 9th day of the march the three of us did not report for roll call and stayed in the hay mow of a barn. The frightened Germans did not extensively search for us as they were fearful of the advancing Russians. Friendly Polish residents discovered our hiding place and provided us with warm milk and food and kept us safe as we waited for the advancing General Zukov’s troops to arrive. I would not be alive today without their protection and kindness.
Enjoy your day and may God bless each of you!
Subskrybuj:
Posty (Atom)