Stacja kolejowa w Szubinie, 2014.
Większość jeńców obozu jenieckiego w Szubinie miała tylko jedną okazję przemaszerować przez nasze miasteczko – w drodze ze stacji kolejowej do bramy znajdującego się w jego przeciwległym końcu obozu. Prześledźmy na podstawie ich wspomnień, jak wyglądał ten ostatni etap ich drogi do oflagu.
Stacja kolejowa w Szubinie, 2014.
"Zatrzymaliśmy się na jakieś dwie godziny w mieście o
niemieckiej nazwie Bromberg, przez Polaków nazywanym Bydgoszcz. Cały
czas pozostawaliśmy w gotowości do ucieczki, ale nasze szanse malały z
każdą chwilą jaśniejącego poranka. Było już zupełnie jasno, kiedy
opuściliśmy Bydgoszcz, a cel naszej podróży był już bardzo bliski." [H]
Stacja kolejowa w Szubinie, 2014.
"Pociąg ruszył z miejsca z takim samym impetem, jak się zatrzymał, i
pojechaliśmy. Zatrzymaliśmy się i ruszyliśmy jeszcze raz, zanim
dotarliśmy na miejsce, ale i tym razem ze względu na gwałtowne hamowanie
i ostry start nie było możliwości do ucieczki." [H]
Stacja kolejowa w Szubinie, 2014.
***
Poniższe fotografie (po lewej stronie) ukazują Szubin i obóz jeniecki w
obiektywie Waltera Hotza (1912-1996), niemieckiego historyka sztuki i księdza ewangelickiego – po wojnie w latach 1947-1977 pełnił posługę proboszcza w kościele ewangelickim w Reinheim, Niemcy, a w czasie wojny najprawdopodobniej przebywał w Szubinie jako żołnierz niemiecki (być może strażnik w obozie). Zdjęcia te (publikowane za zgodą) należą do kolekcji Bildarchiv Foto Marburg, a wykonane zostały
najprawdopodobniej zimą 1941/1942 lub 1942/1943.
Fotografie po prawej pokazują te same
miejsca we współczesnej odsłonie (A.D. 2015), przy czym niestety nie zawsze,
choćby przez drzewa i wybujałą zieleń oraz zmiany w zagospodarowaniu
przestrzeni, było możliwe zgodnie z zamysłem odtworzenie identycznych
ujęć.
***
Widok na kościół katolicki z XIV w (p.w. Św Marcina Biskupa) od strony dworca kolejowego nieopodal wieży ciśnień, na której do dnia dzisiejszego spod napisu 'Szubin' przebija niemiecka nazwa miasteczka – 'Altburgund'. Z tej właśnie perspektywy przyjeżdżający jeńcy ujrzeli miasto po raz pierwszy .
"Po kilku minutach zatrzymaliśmy się w małym polskim miasteczku o nazwie – jak głosił napis – Altburgund. To była również niemiecka nazwa, ale my zawsze nazywaliśmy to miasteczko jego polską nazwą – Szubin.
"Wyglądało, że jesteśmy stanowczo z dala od obszaru przemysłowego. Wokół stacji nie było widać żadnych zmotoryzowanych pojazdów, tylko kilka wozów konnych. Niezwłocznie ustawiono nas w szeregu i pomaszerowaliśmy ulicą w kierunku naszego nowego obozu." [H]
"Wyglądało, że jesteśmy stanowczo z dala od obszaru przemysłowego. Wokół stacji nie było widać żadnych zmotoryzowanych pojazdów, tylko kilka wozów konnych. Niezwłocznie ustawiono nas w szeregu i pomaszerowaliśmy ulicą w kierunku naszego nowego obozu." [H]
Szubiński rynek
"Miejscowość Szubin otoczona była przez ziemie uprawne (...). Była w rzeczy samej z dala od cywilizacji. Bez żołnierzy dookoła, otoczenie sprawiało wrażenie oderwanej od świata sielskiej okolicy, z dala od wojny. Jedną z najbardziej uderzających cech tego miejsca był całkowity brak pojazdów mechanicznych. Było nawet bardzo mało koni i powozów, a jedynymi pojazdami, występującymi również w umiarkowanych ilościach, były rowery. Uformowani w kolumnę, podług rozkazu przemaszerowaliśmy około jednej mili do rozległego zasieku z drutu kolczastego, który natychmiast rozpoznaliśmy jako obóz jeniecki." [F]
Po drodze minęli kościół ewangelicki wybudowany na początku XX w. (obecnie katolicki p.w. Św Andrzeja Boboli). Ujęcia te wykonane są z ulicy równoległej do głównej arterii miasta, ul. Winnicy.
"W oknach domów wzdłuż ulic sporadycznie można było dojrzeć twarze, przelotnie spoglądające na nas spomiędzy zasłon. Przyglądaliśmy im się z uwagą, ponieważ zdawało się nam, że wyglądają jakby bali się Niemców i pomyśleliśmy sobie, że byli faktycznie tak prześladowani, jak mówiono, że byli. Maszerowaliśmy ochoczo chcąc wywołać wrażenie bycia dalekim od zrażenia naszym obecnym położeniem, jakby tylko chwilowo niepomyślnym." [H]
Maszerujący do celu jeńcy dalej przemierzali Adolf Hitler Strasse (dzisiaj ul. Kcyńska). Za cmentarzem ewangelickim (obecnie park) ich oczom ukazał się budynek komendantury obozu. Na zdjęciu (po lewej stronie) na tabliczce przy furtce widnieje napis: Oflag XXIB Kommandant. Dalej ujrzeli ogrodzenie obozu i jeden z głównych w jego obrębie biały budynek - znany jako Biały Dom.
"Minąwszy brukowane ulice miasta, szliśmy dalej wybrukowaną drogą, którą z jakichś "dziwnych powodów" nazwano Adolf Hitler Strasse. Była to główna wschodnia-zachodnia arteria, znana nam później nazbyt dobrze, bo przebiegająca bezpośrednio przed naszym nowym obozem. Gdy tak szliśmy tą zacienioną, wysadzaną drzewami, ulicą, w końcu dostrzegliśmy nasz nowy dom i znów doznaliśmy tego samego, już bardzo dobrze znajomego nam wrażenia, jakby niekończącego się drutu kolczastego…" [H]
Zdjęcia obozu od strony północno-wschodniej (prawe bardziej od strony północnej). Na dalszym planie widoczny jest drugi z głównych budynków w obrębie ogrodzenia z kolczatego drutu - obozowy szpital.
Zdjęcia przedstawiają kaplicę, również znajdującą się również w obrębie obozu (aktualnie kościółek katolicki p.w. Św Anny w renowacji).
Cytowane wspomnienia pochodzą z książek:
- [F]: Kriegsgefangener 3074: Prisoner of War Hardcover by Clarence Ferguson, 1983; serdecznie podziękowania dla Davida Fergusona za egzemplarz książki.
- [H]: Escape to Russia by Howard Randolph Holder, 1994, serdecznie podziękowania dla Davida Durgina za kopię książki.
Copyright © for the Polish translation by Mariusz Winiecki
© Mariusz Winiecki
Copyright © for the Polish translation by Mariusz Winiecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz